Opublikowano: 2 września 2019
Wakacje 2019 dobiegają końca. To był naprawdę owocny okres. Sama w to nie wierzę, ale przez dwa miesiące udało mi się zwiedzić Korfu, Albanię, Algarve oraz Rzym! Często dostaję od was pytania o kolejną destynację. Mam kilka szalonych pomysłów, jednak żaden z nich nie jest potwierdzony na sto procent. Jedno wiem na pewno: w styczniu moje życie stanie na głowie – spełnię jedno ze swoich marzeń! Póki co nie chcę zdradzać szczegółów. Zachęcam was jednak do śledzenia mojego konta na Instagram: dietetyka_podroznika, gdzie będziecie na bierząco ze wszystkimi informacjami. Zanim jednak moje życie przejdzie na kolejny etap, chcę pozwiedzać tyle miejsc na ile zdrowie i finanse będą mogły mi pozwolić.
Wróćmy jednak do tematu. Tak jak wspomniałam wyżej, kilka dni temu miałam to szczęście, że znalazłam się w Rzymie! Z początku nie do końca byłam przekonana do tej destynacji. Głównie przerażały mnie tłumy oraz niewyobrażalne, sierpniowe upały. Ze wszystkimi obiekcjami uporaliśmy się dosyć sprawnie – zwiedzanie zaczynaliśmy od wschodu słońca do południa, oraz wieczorami. Z początku było nam ciężko przestawić się na wczesne wstawanie, jednak później byliśmy sobie ogromnie wdzięczni – ani turystów, ani upałów nie uświadczysz o tej porze. Kto normalny budzi się na wakacjach o 5 rano:)
Taki system zwiedzania był możliwy głównie dzięki świetnej lokalizacji naszego noclegu. Nasze mieszkanie mieściło się w centralnej części Trastevere. Dzięki temu mogliśmy bez problemu wrócić i odświeżyć się podczas gdy temperatura osiągała swoje rekordy. Zatybrze, bo tak brzmi polska nazwa tej dzielnicy mieści się (jak sama nazwa wskazuje) tuż za rzeką Tybr. Mówią, iż jest to najpiękniejsza część Rzymu i ciężko się z tym nie zgodzić. Miejsce to przepełnione jest wąskimi, krętymi uliczkami, kryjącymi w sobie najlepsze knajpki w mieście. Uroku dodają porośnięte latoroślą, pomarańczowe kamienice. Całość tworzy niepowtarzalny klimat. Cieszę się, że to właśnie tą dzielnice Rzymu wybraliśmy na swoje miejsce noclegu.
Szukając noclegu, tym razem posłużyliśmy się stroną Airbnb. Rejstrując się poprzez ten link otrzymacie – 100 złotych na swoją pierwszą podróż! Zatrzymaliśmy się u przeuroczej Ingrid. Oferuje ona budżetowy wynajem pokoju w swoim mieszkaniu (aby zobaczyć kliknij tutaj). Za 3 noce w centrum Rzymu zapłaciliśmy (razem z nasza zniżką) 470 złotych!
Wszędzie chodziliśmy pieszo, więc jak policzyliśmy, że robiliśmy około 10-14 km dziennie to aż złapaliśmy się za głowię! Zwiedzając kompletnie tego nie czuć. Polecam taką formę przemieszczania się. W prawdzie Rzym ma bardzo dobrze rozwiniętą sieć komunikacji miejskiej, jednak my woleliśmy spacerować, nie raz gubiliśmy się w przeuroczych uliczkach, bądź znajdowaliśmy cudowne budynki, których nie znaleźliśmy w przewodnikach. Jedynym transportem jaki użyliśmy był transfer z lotniska Fiumicino do centrum Rzymu. Wcześniejszej rezerwacji dokonaliśmy na stronie Terravision i zapłaciliśmy 5,5 euro w obie strony od osoby. Dzięki temu zaoszczędziliśmy pare groszy, ponieważ kupując ten sam bilet na miejscu w jedną stronę można zapłacić nawet 10 euro.
Dzień I
Naszym pierwszym, obowiązkowym punktem było Koloseum. Z Trastevere to zaledwie 30 minut spacerkiem. Wstaliśmy o 5:30, aby godzinkę później podziwiać niesamowity wschód słońca. Idealna temperatura oraz brak turystów sprzyjał przepięknym widokom i zdjęciom. Około godziny 7:30, wybraliśmy się na śniadanie i naszą pierwszą rzymską kawę. Szukając knajpy polecam zajrzeć wgłąb kamienic. W restauracjach z widokiem na Koloseum zapłacicie krocie! Dla przykładu, cappuccino w jednej z restauracji kosztowało 8 euro, gdy skręciliśmy w boczną uliczkę ta sama kawa była w cenie 1,5 euro. Tak było z każdą kolejną atrakcją. Rzym potrafi być bardzo drogi, ale jeśli ktoś umie dobrze szukać można za niewielkie pieniądze zjeść równie smacznie.
Bilety do Koloseum, Forum Romanum i Palatyn zakupiliśmy przez internet na stronie GetYourGuide w cenie 86 złotych. Oczywiście można je nabyć na miejscu taniej (12 euro), jednak uwierzcie mi, nie chcielibyście stać w tych kolejkach. Ponieważ do Koloseum mogliśmy wejść dopiero o godzinie 12, zwiedzanie rozpoczęliśmy od Forum Romanum. Miejsce to wywarło na nas największe wrażenie. Całość jest ogromna! Wydawało się, że aby obejść całość, spokojnie potrzeba poświęcić 3,4 godziny. My jednak wyrobiliśmy się troszkę szybciej. Z Forum Romanum bezpośrednio weszliśmy na wzgórze Palatyn. Zmęczeni chodzeniem wybraliśmy się spróbować upragnionej pizzy. To prawda co mówią o jedzeniu we Włoszech. Nigdy w życiu nie jadłam smaczniejszej! Była godzina 11:30, upał zaczynał ostro dawać się we znaki, a tłumy przy Koloseum przerażały. Dzięki biletom zakupionym online, podekscytowani weszliśmy do środka bardzo szybko i…. według mnie nie warto. Gdybym miała stać w kolejce 3 godziny aby tu wejść chyba strzeliłabym sobie w głowę 😛 Zwiedzanie środka zajęło nam (żeby nie skłamać) 10 minut. Zawiedzeni wróciliśmy od mieszkania na małą drzemkę.
Drugą część dnia spędziliśmy na naszej dzielnicy, jedząc, spacerując, podziwiając lokalnych artystów oraz rozkoszując się klimatem Trastevere. Wybraliśmy się również na cudowny zachód słońca na Gianicolo.
Dzień I podsumowanie:
Koloseum
Forum Romanum
Palatyn
Trastevere
Gianicolo
Dzień II
Pomimo tego, że odpuściliśmy sobie wchód słońca, o 7 byliśmy już na nogach. Dzień drugi należal do centralnej części Rzymu. Pierwszym punktem naszego zwiedzania było Campo di Fiori, czyli pole kwiatów. Nazwany tak, ponieważ do wieków średnich zachowywał charakter łąki. Dzisiaj jest to gwarne, targowe miejsce, gdzie możecie nabyć świeże owoce, warzywa oraz przepyszne lokalne przyprawy, makarony i nalewki. Zrobiliśmy spore zapasy do domu!
Kolejnym punktem podróży był Panteon. Jest to jedyny antyczny monument w Rzymie zachowany w oryginalnej formie. Sama nazwa Panteon oznacza „świątynia wszystkich bogów”. Wejście w cenie 2 euro można nabyć na miejscu. W środku warto zobaczyć majestatyczne ołtarze oraz grobowce byłych władców Rzymu. Interesująca wydaje się również betonowe, półokrągłe sklepienie wyłożone kasetonami. W jej najwyższym punkcie znajduje się dziura, tzw. oculus, która jest zarazem jedynym oknem w świątyni. Wpadający przez nią deszcz nie zalewa jednak wnętrza budynku, bo podłoga w centralnej części jest nieco wklęsła i ma otwory, którymi woda spływa.
Była godzina 9 więc ruszyliśmy zobaczyć najsłynniejszą barokową fontannę w Rzymie – Di Trevi. Wśród turystów słynne jest wrzucanie tutaj monet. Krążą legendy odnośnie ilości ich wrzuconych. Jedna ma zapewnić powrót do Rzymu, dwie – romans, trzy – ślub. Nie przyznam się ile wrzuciłam 🙂
Fontanna stała się znana na całym świecie dzięki słynnej w latach 90 scenie z filmu „La Dolce Vita” (Słodkie życie), w której główni bohaterzy wchodzą do środka. W rzeczywistości jest to zakazane.
W Rzymie robiło się tłocznie, a my ruszyliśmy dalej. Udaliśmy się na Plac Hiszpański podziwiać słynne schody na końcu których znajduje się kościół św. Trójcy. To jedne z najdłuższych i najszerszych schodów w Europie. Sama jednak nie rozumiem dlaczego są one tak tłumnie odwiedzane przez turystów. Osobiście nie zrobiły na mnie wrażenia. Jest wiele piękniejszych miejsc w Rzymie. Podobno co roku odbywają się tutaj pokazy mody, wiosną zdobią je kwiaty a w okresie świąt Bożego Narodzenia stoi tu szopka. No cóż, może w tym czasie miejsce jest ciekawsze. Za kościołem znajduje się przepiękny Park Borghese. Warto udać się tam na chwilę odpoczynku od zgiełku miasta.
Dochodziło południe. Temperatury stawały się nieznośne, a turyści tłumnie gromadzili się wokół zabytków. My wróciliśmy na Trastevere aby zjeść obiad. Polecamy wam knajpkę „Vino e pasta”, gdzie za 7 euro zjecie przepyszny, włoski makaron! Po sytym posiłku czas na sjestę!
Jako, że ciągle byliśmy pełni energii, postanowiliśmy jeszcze tego dnia zrealizować dzień kolejny czyli wizytę w mieście Watykan. Z naszego lokum to zaledwie 3o minut spacerkiem, więc to idealny pomysł na wieczorny spacer. Zdecydowaliśmy się to zrobić, ponieważ dnia następnego musieliśmy wymeldować się z mieszkania, więc nie chcieliśmy taszczyć walizek ze sobą. W stolicy papieskiej oprócz planu świętego Piotra możecie podziwiać Muzea Watykańskie, Bazylikę św. Piotra z tarasem widokowym z którego roztacza się niesamowity widok na miasto oraz Ogrody Watykańskie. My niestety nie mieliśmy tego szczęścia i nasze zwiedzanie zakończyliśmy na placu głównym. Wejście do wnętrza monumentów jest darmowe jednak obowiązuje odpowiedni strój (zakrywający kolana i ramiona). Przez swoją nieuwagę zapomniałam zapakować do walizki chustę oraz dłuższą spódnicę. Aby w pełni zwiedzić Watykan i okolice polecam zarezerwować sobie cały dzień, czyli tak jak to pierwotnie planowaliśmy.
Wychodząc z Watykanu skierowaliśmy się główną ulicą w stronę położonego tuż obok Zamku Świętego Anioła. Wstęp do wnętrza zabytku to koszt 2 euro dla osób poniżej 25 roku życia, dla pozostałych – 15 euro. Stąd również rozpościera się widok na panoramę miasta. Na tym zakończyliśmy dzisiejsze zwiedzanie.
Dzień II podsumowanie:
Campo di Fiori
Panteon
Fontana di Trevi
Schody Hiszpańskie
Park Borghese
__________
(zwiedzanie zalecam zostawić sobie na dzień kolejny)
Watykan (Plac Świętego Piotra, Bazylika Świętego Piotra, Muzea Watykańskie)
Zamek Świętego Anioła
Dzień III
Ponieważ wszystko co zaplanowaliśmy na ten dzień zwiedziliśmy wczoraj, dzisiaj bez pośpiechu wymeldowaliśmy się z mieszkania i udaliśmy się na włoskie cappuccino oraz pyszne śniadanie na Trastevere. Następnie wybraliśmy się na ostatni spacer po okolicy.
Ponieważ do odlotu mieliśmy sporo czasu, wybraliśmy się zobaczyć słynny pomnik Wiktora Emanuela II ( pierwszego króla Włoch) mieszczący się na Kapitolu. Zwiedzanie zajęło nam około godziny. Jest to również kolejny punkt widokowy na miasto (według mnie najpiękniejszy!). Aby wjechać na taras widokowy należy uiścić opłatę 2 euro (do 25 roku życia), 15 euro (powyżej 25 roku życia). Aby troszeczkę się ochłodzić, wybraliśmy się na polecane nam lody do Della Palma. W tej lodziarni znajdziecie aż 150 smaków, naprawdę ciężko było nam się zdecydować. Najbardziej smakowały nam lody mango i marakuja! Tym smacznym akcentem zakończyliśmy naszą przygodę z Rzymem i udaliśmy do Termini Centrale, skąd odjeżdżał nasz autobus na lotnisko!
Dzień II podsumowanie:
Trastevere
Kapitol
Pomnik Viktora Emanuela II
Na trzydniowy wypad do Rzymu zabraliśmy ze sobą 130 euro na osobę. Kwota ta wystarczyła nam w zupełności aby świetnie się bawić, opłacić wszystkie wejścia do rzymskich atrakcji, codziennie zjeść jeden posiłek w restauracji, a resztę gotować samemu, zrobić zakupy na Campo di Fiori oraz kupić pamiątki.
Super wpis! Będę się wzorować na nim wybierając się na weekend do Rzymu 😍
Dziękuje Paulinka!<3